polski muzyk
- Kradzież tożsamości... Czy biuro nie ma specjalistów w tej dziedzinie? - Biuro ma specjalistów w każdej dziedzinie - odparł Quincy, ale niezbyt przekonująco. Postawił filiżankę. Rainie zauważyła zdumiona, że ręce mu się trzęsą. - Zajęli mój dom, Rainie - powiedział cicho. - Dziś po południu agenci zainstalowali kamery w pobliżu grobu mojej córki. Co za ironia. Jestem ekspertem. Właściwie jestem ekspertem właśnie w tego rodzaju sprawach, a od siódmej pięć dzisiejszego ranka nikogo nie obchodzi moje zdanie. O siódmej pięć rano stałem się ofiarą. Nigdy niczego nie nienawidziłem tak bardzo jak tego. - To idioci, Quince. Mówiłam ci to wcześniej. Gdyby agenci FBI byli mądrzejsi, nie biegaliby wciąż w tych paskudnych garniturach, zamiast tak jak cały świat przejść do strojów nieco mniej oficjalnych. Jaki mężczyzna zaczyna dzień od wiązania krawata na szyi? Quincy zerknął na swój krawat. Dzisiaj włożył taki w granatowe i ciemnozielone wzory geometryczne, ale krawat i tak wyglądał podejrzanie podobnie do wczorajszego. 96 - Nie mogę tego znieść - powiedział. - Ktoś zabiera mi moje życie, a ja nawet nie wiem dlaczego. - Ależ wiesz. Ty jesteś dobry. Wszyscy źli faceci po prostu cię nienawidzą. - Agenci Rodman i Montgomery pracują nad telefonami. Zajęli mój dom i próbują namierzyć ogłoszenia w różnych gazetkach więziennych, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc. Szukają też tego audi. Nie wiem, z czym to się wiąże, chyba że facet chce w ten sposób jeszcze bardziej mi dopiec. Ja nadal tkwię w podstawowych strategiach śledztwa, podczas gdy on kupuje luksusowe samochody. On może mieć rację. Quincy westchnął i przeczesał dłonią włosy. - Dzisiaj wyciągnąłem akta wszystkich dawnych spraw i stworzyłem bazę danych wszystkich ludzi, którym kiedykolwiek podpadłem. Zła wiadomość jest taka, że jest ich wielu. Dobra, że nad wyraz duża ich liczba siedzi za kratkami lub nie żyje. - Quincy, to mi się w tobie podoba. Twoja umiejętność pracy zespołowej. Przytaknął obojętnie. - Jestem na osiemdziesiąt procent pewny tego, że to ja jestem celem. Nie mam pojęcia czyim. Nawet nie mam pewności dlaczego. Oczywistym powodem może być zemsta. W końcu czemu nie? Tak czy inaczej, ktoś zbudował olbrzymią złożoną sieć, i cokolwiek zrobię, chyba już tkwię w samym jej środku. - Masz przyjaciół - powiedziała cicho. - Pomożemy ci. Ja ci pomogę. - Naprawdę? - Spojrzał jej prosto w oczy. - Rainie - powiedział łagodnie - powiedz, czego się dowiedziałaś o Mandy. Powiedz mi to, co oboje od dawna przeczuwamy. Rainie odwróciła wzrok. Dopiła kawę. Pustą papierową filiżankę postawiła na stoliku i zaczęła obracać ją w dłoniach. Nie chciała odpowiadać na jego prośbę i oboje o tym wiedzieli. Ale jednocześnie rozumiała, że nie może bagatelizować posiadanych wiadomości. Ona i Quincy mieli jedną wspólną cechę. O złych rzeczach woleli mówić wprost. Wyrzucić z siebie i załatwić sprawę. - Masz rację - powiedziała krótko - źle się dzieje w państwie duńskim. - To było morderstwo? - Tego nie wiem - odparła natychmiast. - Jaka jest pierwsza zasada prowadzenia śledztwa? Nie wyciągać pochopnych wniosków. Na razie nie mamy żadnych dowodów na to, że to było morderstwo.