spojrzał na jej usta i ni¿ej, na zagłebienie u nasady jej szyi,
gdzie czuła przyspieszony, dziki rytm swojego serca. - Tak, wszystko. Chce wszystkiego. - Chryste, Marla. Jak zawsze. - Domyslałam sie, ¿e to powiesz. - Nie pamietasz ju¿, co sie stało wczorajszej nocy? Marla zacisneła palce na jego rekawie. - Pomó¿ mi, Nick. Przekrzywił głowe, przygladajac sie jej uwa¿nie. Zacisnał usta i pokrecił głowa, jakby dziwił sie własnej głupocie. - Prawde mówiac uwa¿am, ¿e to du¿y bład, ale co tam, jak mówisz, sama tego chciałas. -Nagle skrecił, pociagajac ja 353 za soba pod drzwi zamknietego ju¿ sklepu. Tam, w tej płytkiej wnece, wział ja w ramiona. Przycisnał ja mocno do siebie, pochylił sie nad nia i pocałował. Był to pocałunek nie tyle brutalny, co rozpaczliwy. Głodny. Namietny. Zapierajacy dech w piersiach. Jego usta, po¿adliwe i stanowcze, przylgneły gwałtownie do jej warg i Marla poczuła nagle ukłucie bólu w miejscach, skad niedawno usunieto jej druty. Drgneła i odruchowo rozchyliła usta, a w tej samej chwili jezyk Nicka wslizgnał sie miekko miedzy jej zeby. Marla czuła smak kawy, ciepło bijace od skóry Nicka i jego szorstki zarost pocierajacy miekko o jej policzek. Ból ustapił miejsca wszechogarniajacemu uczuciu przyjemnosci. Zadr¿ała i poczuła, ¿e krew w jej ¿yłach zaczyna kra¿yc szybciej. Noc otuliła ich miekka, intymna zasłona ciemnosci. Marla zamkneła oczy, zapominajac o swoich watpliwosciach i skrupułach, zagubiona w swiecie jego ramion i ust. Ogarneła ja fala goraca, jej serce biło gwałtownym, oszalałym rytmem. Zarzuciła Nickowi rece na szyje i rozchyliła wargi, oddajac pocałunek. Przylgneła do niego całym ciałem, jakby miała ju¿ nigdy nie wypuscic go z objec. Czuła, jak krew w jej ¿yłach powoli zamienia sie w ¿ywy ogien. Mimo wieczornego chłodu jej skóra zdawała sie płonac. Oczyma wyobrazni widziała nagie, muskularne ciało Nicka wypre¿one nad nia w paroksyzmie rozkoszy, jego jezyk zsuwajacy sie w dół jej szyi, miedzy piersi i jeszcze ni¿ej, w dół jej brzucha, by dotrzec w koncu do najbardziej intymnych miejsc na mapie jej ciała. I duszy. Jekneła cicho, wyobra¿ajac sobie, jak by to było czuc w sobie jego mocne pchniecia... tak gwałtowne... szalone... Nick oderwał wargi od jej ust i Marla zamrugała, jak zbudzona ze snu, by wrócic do zimnej rzeczywistosci spowitego mgła San Francisco, pełnego ludzi i samochodów sunacych powoli mokrymi ulicami. 354 - Wiedziałem - mruknał Nick. W jego oczach Marla dostrzegła odbicie swojego własnego poczucia winy. - Wiedziałem, ¿e tak własnie bedzie z toba. Puscił ja i Marla nagle poczuła sie strasznie osamotniona. Osierocona. Nagle poczuła na rozgrzanej skórze powiew chłodnego wiatru, który podrywał z ziemi zeschłe liscie i przynosił zapach deszczu.