nigdy.
- Wiesz, że mam swoje plany, jasno wytyczoną drogę. Nie chcę tego odrzucić dla kilku upojnych pocałunków. - Dla ciebie to tylko tyle? Twarz mu pociemniała. Amy zmusiła się, by wytrzymać jego spojrzenie. Pierce był zdegustowany i rozczarowany. Ale nie tylko. Było mu bardzo przykro, czuł się głęboko dotknięty. Wszystko przez jej kłamliwe słowa. Jej serce ściskało się boleśnie. - Nie mów, że to, co oboje czujemy, i to od pierwszej chwili, kiedy się poznaliśmy, jest czymś nieistotnym, czymś bez znaczenia. Amy nie mogła wydobyć z siebie głosu. Nie odezwie się, póki dokładnie nie obmyśli odpowiedzi. - Dzięki tobie zupełnie inaczej patrzę na wiele rzeczy -ciągnął Pierce. Wstrzymywała dech i milczała. Jedyne, co mogła teraz robić, to patrzeć na niego. - Ty otworzyłaś mi oczy. Popatrzyłem na siebie z zupełnie innej strony. Moje dotychczasowe wyobrażenia okazały się błędne. Teraz to zrozumiałem. Muszę zmienić swoje plany na przyszłość. Dzięki tobie zaczynam myśleć, że mogę być dobrym mężem i kochającym ojcem. Będziesz nim! Będziesz, na pewno! - krzyczało jej w duszy, ale nie odważyła się powiedzieć tego głośno. Nie ośmieliła się pokazać po sobie, jak wielką radość sprawiły jej te słowa. Pierce wreszcie zaczął inaczej siebie oceniać. - Amy, nie mów, że niczego nie czujesz, że dla ciebie to nie miało znaczenia - odezwał się Pierce. - Nie wmawiaj mi, że te kilka tygodni w ogóle na ciebie nie podziałało, nie miało na ciebie żadnego wpływu. W tonie jego głosu, poza wzburzeniem, zabrzmiała inna, ledwie słyszalna nuta. Prosił ją, by przyznała mu rację. - Oczywiście... - urwała, zdjęta lękiem. Nie może być z nim szczera, musi grać do końca. Wyprostowała się. -Pierce, czy to jest teraz ważne? Niedługo wyjadę i... - To ważne! - Jego oczy zalśniły gniewem. - Bardzo ważne! Nie wierzę, że tylko ja nagle przejrzałem, a dla ciebie to bzdura! Oświadczyłaś jasno, że nie chcesz mieć męża i dzieci. Przyjechałaś zająć się chłopcami, by spełnić prośbę ojca. Poza tym na razie nie możesz latać. Tylko dlatego się zgodziłaś. Jednak zżyłaś się z nimi. Nie raz widziałem, jak się do nich odnosisz. Przebywanie z nimi daje